piątek, 29 listopada 2013

Uciekająca Panna Amelia...

Kiedy idę z zamiarem przebrania mojej córki wiem, że czeka mnie nie lada wyzwanie. 
Dlatego bardzo często kiedy mąż jest w domu, wykorzystuje tę sytuację i zostawiam ich samych, ale przed zabraniem się do zrobienia czegoś innego oznajmiam szczęśliwemu tatusiowi, strojącemu różne minki do córki, że trzeba przebrać Amelkę. A on na to " To ja muszę rozpalić w piecu, więc Ty to zrób. Napewno zrobisz to szybciej niż ja".
 No szybciej to napewno to zrobię, bo znam naszą córkę na wylot i wiem, że kiedy tylko przechodzi się do czynności zmieniania pieluszki, kiedy tylko moja córka ma goły tyłeczek czuje się wolno to chce skorzystać z tej wolności na dłużej uciekając gdzie się da. Czasami te jej ucieczki są bardzo niebezpieczne, bo w ostatniej chwili łapię ją, kiedy ta rozpędzona, nie rozumie, że tam już jest koniec łózka. A jeszcze niedawno podczas przebierania leżała taka grzeczna i tylko czekała, aż zostanie nałożona nowa pieluszka. Tylko wtedy był problem z tym, że po jej przebraniu, osoba przebierająca też musiała się przebrać.
Czas ucieka bardzo szybko i czasami nie zdążymy docenić tego co mamy.
Pamiętam jak dziś narzekałam, że moja córka jeszcze nie siedzi, że cały czas płacze, ze domaga się piersi, a dziś niedość, że siada. to jeszcze staje przy meblach, a największą frajdę sprawia jej uciekanie. Mam tylko nadzieję, że ta czynność nie pozostanie jej na długo, bo nie chciałabym mieć w domu uciekającej nastolatki. 
Czasami chociaż na chwilę chciałabym zatrzymać ten czas, który ucieka jeszcze szybciej niż moja córka, ale się nie da niestety.

Dlatego doceniajmy każdą chwilę, nawet taką kiedy jesteśmy umazane w kupie naszego dziecka (nie chciałam pisać gównie, bo tak brzydko brzmi:) ), kiedy dziecku się ulało na naszą nową bluzkę, kiedy z powodu kolek mamy nieprzespane noce i worki pod oczami, kiedy cały dzień polega na karmieniu piersią i zawsze wtedy kiedy myślimy sobie w głębi serca że mamy dość.
Bo czas ucieka - tak jak Amelka podczas przebierania i nie da się go zatrzymać, tak jak Jej.

wtorek, 26 listopada 2013

Zatrzymane kadry z życia w albumie.

Wiele razy powtarzałam sobie, że muszę wziąć się w garść, usiąść przy laptopie i wybrać zdjęcia, które warto wywołać i włożyć do albumu.
 Dziś już prawie 7 lat minęło od moich ostatnich wywołanych fotografii, które zagościły w naszych albumach. A przez ten czas trochę się w naszym życiu wydarzyło. Takie wydarzenia jak zaręczyny, ślub, narodziny Naszej córeczki, Chrzest i wiele innych okazji już za Nami, a ja dalej zbieram swój ciężki tyłek do tego, aby zatrzymane kadry z Naszego życia były w formie papierowej i zajęły miejce w albumach, a te zaś na regale.
Ostatnio była u Nas stara znajoma, która chciała zobaczyć zdjęcia, na co ja jej powiedziałam, że niestety mamy zepsutego laptopa. Na co ona ze zdziwieniem, to nie macie albumów. No właśnie rzecz w tym, że zawsze te wybieranie zdjęć do rodzinnej kroniki odkładałam na później i tak dzisiaj jestem siedem lat do tyłu.  Kiedyś kiedy były aparaty na zwyczajną klisze nie było tego problemu. Trzeba było za pierwszym razem ładnie zapozować, bo nie było kilku ujęć w jednej chwili. Dawało się kliszę do fotografa i zdjęcia były odrazu wywołane. A teraz z karty przezucamy na laptopa i tak sobie one tam są. Tylko gdzie ten klimat przerzucania stron z zdjęciami, oczekiwania na to aż zobaczymy jak wyszliśmy na fotografii z wakacji.
Teraz kiedy jest Amelka wiem, że muszę się  wkońcu za to zabrać, żeby miała co oglądać, bo nie oszukujmy się pamięć komputera nie jest wieczna, dlatego wolę mieć wszystko na papierze.
Tak jakoś zebrało mnie na wspomnienia. Bo nie wiem jak u Was, ale zawsze wspólne oglądanie albumów nadawało charakter spotkaniu. Owszem dzisiaj możemy zrobić prezentację z podkładem muzycznym, ale moim zdaniem to nie jest już to samo.   

piątek, 22 listopada 2013

"Konkurs Kuby. Był sobie smoczek..."

 
Uwielbiamy firmę LOVI, a teraz każdy z Was może wziąć udział w konkursie TU i wygrać wspaniałe smoczki z kolekcji retro, które są przecudowne :)

czwartek, 21 listopada 2013

Tor przeszkód

Bardzo często kiedy mam iść do sklepu z moją córką trafia mnie poprostu szlag!
A dlaczego?
Nie dlatego, że moja córka jest marudna, czy też jakieś inne powody związane z jej osobą,
ale fakt, że wiele sklepów urozmaica zakupy osobom z wózkami. 
Bardzo często zdarza się, że poprostu nie mogę przejechać pomiędzy półkami ponieważ ktoś postawił sobie wózek sklepowy z promocjami, albo na kratkę od piwa położył dzisiejszą prasę.
A najlepsze są spojrzenia ekspedientek w moim kierunku kiedy coś im przesuwam...
 tylko ja się pytam po jaką cholerę to tam stoi?
 Jeszcze nie zdarzyło się tak, abym poszła do osiedlowego sklepu i nie wyszła z niego umęczona, tak jakbym była tam na etacie rozkładania towaru. 
Czuję się podczas robienia zakupów tak jak na sali gimnastycznej, podczas zajęć wf-u, a moje lata szkolne już jakiś czas temu minęły.

poniedziałek, 18 listopada 2013

Paczuszka od LOVI

Co cieszy moje dziecko najbardziej?
Prezenty!
A jeszcze bardziej to, że może je sama rozpakowywać. 
Ostatnio do drzwi zapukał kurier z paczką zaadresowaną do mnie, 
ale jej zawartość była dla Amelki,
tak więc jak tylko moja Klamerka się obudziła
przeszła w czynne rozpakowywanie zawartości pudełka. 
Recenzja na temat produktów otrzymanych, 
już wkrótce:)

Odkurzacz nowej generacji

Znacie to uczucie, kiedy sadzacie dziecko na podłodze i po jakimś czasie następuje przerażająca cisza?
Taka cisza kiedy zastanawiasz się dlaczego jest tak cicho?
Kiedy do głowy przychodzą Ci różne scenariusze? (Swoją drogą powstałby z nich niezły dramat)
Ohh, tak!
Ja i mój mąż znamy to uczucie...
A kiedy się odwracam żeby zobaczyć co robi moja córka...
To widzę, jak w swoich paluszkach trzyma malutki okruszek. 
A z jaką gracją i starannością podnosi go z podłogi, 
później jej palce przechodzą w role pęsety aby obejrzeć swoją zdobycz, a  następnie wciągnąć go w swój drobny otwór gębowy...
Gdyby nie to, że zabieram jej go przed wykonaniem ostatniej czynności, 
Amelka by była najedzona po obejściu całego mieszkania w roli odkurzacza.
Tak więc zgodnie stwierdziliśmy z mężem, że Nasz prywatny odkurzacz  
jest bezcenny, dokładny i najpiękniejszy na świecie.
Szkoda tylko, że wzbudza w Nas tyle strachu, 
kiedy sam przechodzi na aktywny program odkurzania. 


piątek, 15 listopada 2013

"Wielka księga cipek"

Tak, Tak, dobrze czytacie tytuł mojego posta. Jest to tytuł jednej z książek, które mają wprowadzić młodego człowieka w seksualny świat. I co jeszcze?  A no właśnie jest seria tych książek... Jesteście ciekawi tytułów? A więc do tej o której mowa w tytule dochodzą: "Wielka księga siusiaków",  "Mała książka o kupie" - ta książka jest już innego autora. 
Dowiedziałam się o tych książkach od mojej mamy, która zaś usłyszała o nich od zbulwersowanej Pani na jednym ze spotkań z osobami od edukacji. Powiem szczerze że z czystej ciekawości zapoznałabym się z tymi książkami, jednak chyba na dzień dzisiejszy wolę sama wytłumaczyć swojej córce w przyszłości jak to jest z tym światem cipek i siusiaków...
A Wy co o tym myślicie? Jak działają ilustracje z książki, które możemy znaleźć w wyszukiwarce google...

czwartek, 14 listopada 2013

Napaliłam się...

Post napisany 12.11.2013
Oj już dawno nie byłam taka napalona, no chyba, że na widok seksownej pupy mojego męża w obciskających bokserkach, ale do rzeczy – wczoraj nie mogłam zasnąć ponieważ popłynęłam z marzeniami i rozmyślałam nad żywotem mojego bloga. Ah co to była za noc. Podziwiałam blogi innych jak narazie kobiet, które mnie urzekły, a także wzbudziły we mnie zazdrość ( ale pozytywną) i chciałabym tak jak one mieć ten mały kącik swoich, naszych zapisków, ale jeszcze wiele się muszę nauczyć… Co dziwne nigdy nie lubiłam polskiego i pisania różnego typu wypracowań, bardziej wolałam przedmioty ścisłe, a tu proszę dzisiaj mam początkującego bloga (chyba czuje się teraz jak takie dziecko, które jeszcze nie potrafi przekręcić się z brzucha na plecy, a przed sobą ma jeszcze wiele do zdobycia). Zobaczymy co czas przyniesie i jakie będą tego efekty.
Dzisiaj Nasza córka (chociaż czasami się zastanawiam czy to nie chłopak w ciele dziewczynki) kończy 9 miesięcy. Fajna liczba bo kojarzy mi się z jej 9 miesiącami w brzuszku. A tu proszę w sumie już 18 miesięcy jesteśmy tak blisko ( w przebywaniu z sobą osiągnęliśmy liczbę pełnoletności), a z dnia na dzień stajemy się sobie coraz bardziej bliscy, chociaż zastanawiam się czy można bardziej, a każdego dnia okazuje się, że potrafię kochać jeszcze bardziej niż wczoraj.  Wspaniałe uczucie i co najważniejsze wiem że jutro będzie go w moim sercu jeszcze więcej niż dzisiaj.

Jak ten czas leci… Jeszcze niedawno byłam niedoświadczoną mamą. Co tam mamą, jeszcze niedawno byłam początkującą żoną – a to dopiero jest wyzwanie.Dzisiaj już mogę powiedzieć, że czuję się w tych zawodach bardzo dobrze i co rusz uczę się czegoś nowego. Amelka mimo tego, że ma 9 miesięcy już wiele potrafi – raczkuje, gaworzy, tańczy, potrafi już wykorzystać nasze dobre serce (nawet nie wiedziałam, że takie mam), a co najważniejsze wie kiedy trzeba zamknąć imprezę i robi gościom „papa” :) Jest poprostu jedyna w swoim rodzaju. No i najważniejsze jest posiadaczką szczęśliwej siódemki i czasami mam wrażenie, że już na własnej skórze przekonuję się jak to by było grać rolę ofiary w filmie „Szczęki”. Tak, Tak, moja córka ma 7 zębów, które wykorzystuje podczas posiłków, a także podczas zabaw. Ma za sobą również tytuł Małej Księżniczki (3 miejsce) Warmii i Mazur. Tak tak Księżniczki, nie Księcia, chociaż jak pisałam zachowuje się czasami jak chłopak.

Kilka słów w roli wstępu

Dlaczego klamerkowy?!
Ponieważ mój ukochany mąż często do swojej córeczki zwraca się „klamerko”, zamiast Amelko i tak myśląc o blogu właśnie taka nazwa naszła mi do głowy.
Czemu postanowiłam dokumentować swoje zapiski?!
Żeby w sieci pozostał po nas ślad. Nie korzystamy z portali społecznościowych, a blog może być odmienną formą dzielenia się tym co nasze i co warto zapamiętać.
Co tu znajdziecie?
Zapiski z naszego życia, nasze pomysły (jeśli takowe rozświetlą nasze umysły), opinie na temat tego co używamy na codzień i nie tylko, a także wiele innych ciekawych i mniej ciekawych wątków…
Mam nadzieje, że po pierwszym wpisie pojawi się kolejny a za nim w ślad pójdą następne. Trzymam za siebie kciuki i ten kto przeczyta mój wpis, niech też trzyma za nas kciuki, a nóż widelec powstanie z tego coś ciekawego i wyjątkowego.
Wygląd bloga będzie się zmieniać, bo jak narazie muszę odnaleźć się w tych wszystkich ustawieniach, a wiadomo że przy 9 miesięcznym dziecku, które zaczyna raczkować nie będzie to takie proste.