sobota, 21 grudnia 2013

Prezenty z Cocochoo

Jak co roku stanęłam przed dylematem, co by tutaj sprezentować mamie od Mikołaja. Nigdy nie mam pomysłu, bo zazwyczaj na każdy mój plan po chwili dochodzę do wniosku, że albo to już ma, albo poprostu się nie nadaje na prezent dla kogoś tak wyjątkowego jak MAMA. Pewnego dnia wchodzę na facebooka, z którego korzystam tylko do przeglądanie tego co dzieje się u polubionych firm/osób/blogów. I co? W moim monitorze ukazało się zdjęcie bransoletek i zaświeciła się "pomysłowa lampeczka", która oświeciła mój umysł i już wiedziałam co będzie prezentem dla mamy. Chociaż powiem szczerze, że czaiłam, się też za czymś dla siebie, ale stwierdziłam, że jednak MAMA jest ważniejsza i to ona musi mieć bransoletkę stworzoną tylko dla NIEJ, takiej, której nikt inny nie będzie miał. Taką właśnie bransoletkę, a w zasadzie komplet bransoletek stworzyła dla mnie firma rodzinna o wyśmienitej nazwie COCOCHOO! DZiś już się nie mogę doczekać aż wręcze jej ten prezent stworzony przede wszystkim z myślą o niej. Mam nadzieję, że spodoba jej się tak samo jak mi i Amelce. 
Całość jest przepięknie zapakowana,

 A po rozpakowaniu czujemy zachwyt


I powiem szczerze, że naprawdę jestem pod wrażeniem nie tylko bransoletek, które w rzeczywistości są piękniejsze niż na zdjęciu, ale również miłej obsługi. Każda z Nas stworzy z pomocą przemiłych osób coś przepięknego i niepowtarzalnego. Zachęcam przynajmniej do zapoznania się z ofertą bo naprawdę warto. 
Zapraszam wszystkie panie, które uwielbiają biżuterię i wszystkich tych, którzy lubią dawać prezenty, które są przemyślane i stworzone z myślą o danej osobie. W świat pomysłów zabierze was ten link

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Święta? A kiedy to dokładnie wypada?

Czy czujecie już ten powiew świątecznym klimatem. Ten niepokój, czy oby wszystko zdążycie przygotować? Sprawdzacie listę prezentów i zaznaczacie KUPIONE, DO KUPIENIA? Te pytania gdzie spędzicie święta? Kolejki w sklepach i przepychanki tak jakby na półce stał ostatni słoik majonezu? Zapach pierników, upieczonych i postawionych gdzieś, żeby doczekały do Świąt? Myśli krążące wokół ubierania choinki?
Achhh Święta, niby wyczekiwane przez cały rok, przyjemny czas dla całej rodziny, ale nie wszędzie jest tak kolorowo. Czasami zapominamy o tych, którzy nie mają gdzie ich spędzić, a przecież w Święta nikt nie powinien być sam. Czy przy Waszym stole znajdzie się miejsce dla niespodziewanego gościa? A czy jeżeli takowy zapuka do drzwi, to czy wpuścicie go do środka? Na naszym stole zawsze stawiamy jedno nakrycie więcej, ale odgrywa ono rolę raczej symboliczną, jeszcze nie zdarzyło nam się że ktoś zasiadł właśnie przy tym talerzu. Chciałabym chociaż raz móc pomóc takie osobie, która naprawdę nie ma gdzie spędzić tych świąt, a chciałabym aby chociaż jeden dzień w roku wyglądał inaczej niż inne.

Nie wiem jak Wy, ale u Nas w tym roku tych Świąt, aż tak bardzo się nie czuje. Po pierwsze brak śniegu, po drugie cała rodzina porozjeżdżana, albo inny powód do tego aby nie świętować, a po trzecie jeszcze Mikołaj nie schował żadnych prezentów do naszej szafy i co mnie bardzo przeraża bo został już tylko tydzień. Chciałabym aby te święta były wyjątkowe, magiczne i żeby Nasza córka z roku na rok przeżywała je w rodzinnym gronie. Mam nadzieje, że chociaż takie małe marzenie spełni ten Mikołaj z góry. 
A jak narazie to cały czas Święta wydają mi się bardzo daleko, a zarazem tak blisko :)

sobota, 14 grudnia 2013

To już 10 miesięcy...

W dniu  12.12.2013 Nasze maleństwo skończyło 10 miesięcy. 
No dobra nie takie maleństwo - duża dziewczynka bo waży ponad 9 kilogramów i czuć ją na rękach, 
chociaż mała to ona też się nie urodziła (4,020). Co najlepiej wychodzi naszej Amelci? 
* Po pierwsze rozrabianie, no ale i tak ją kochamy. 
Bo ten cudowny uśmiech, że coś się zrobiło jest bezcenny :)
* Druga rzecz, to piękne przemieszczanie się przy meblach, a do tego stukanie w nie pierwszą lepszą zabawką (najlepiej tą ciężką) co by było słychać, że TU JEST!
* Trzecią sprawą jest powtarzanie słów mama i bardzo słodko to wychodzi :)
*Umiem się również ruszać w takt muzyki.
* Budujemy piramidkę z kółeczek, pięknie nakładając je na pałąk. 
* Bijemy brawo!
* Otwieramy szafki i robimy w nich generalne porządki, czyli wszystko wywalamy na podłogę.
* Ostatnio zaczyna tulić się  do misia kiedy ktoś powie tulimy.
* W wyścigach na czworaka Amelka zajmuje pierwsze miejsce :D

środa, 11 grudnia 2013

Relacja córka -tatuś, tatuś - córka

Nie oszukujmy się, że dziecko najbardziej przywiązane jest do mamusi, bo w końcu nikt tak jak ona nie zna swojego dziecka i jego potrzeb, ale w życiu dziecka potrzebny jest też tatuś.  W filmach to jest tak kolorowo, tatuś przychodzi do domu, nie ma już innych obowiązków (nie musi remontować, palić w piecu, naprawić samochód)  i może na spokojnie zająć się dzieckiem. W rzeczywistości bywa to troszkę inaczej...
Jest pełno obowiązków, które trzeba niestety wykonać, ale nie mówię tutaj, że tatuś nie ma czasu na dziecko, owszem ma ale bardzo mało. I grunt to dobre wykorzystanie tego wspólnego czasu. W naszym przypadku to jest tak. Tatuś wychodzi do pracy o 5, wraca po godzinie 14, posiedzi chwile z Nami, pobawi się zabaweczkami i klocuszkami, zdrzemnie się jak córka mu na to pozwoli, później idzie do swoich obowiązków domowych, a wieczorem jeśli, jeszcze córka nie śpi to kąpiemy ją razem, troszkę powariujemy i idziemy spać. No i tak mija dzień zapracowanego ojca. Weekendy wyglądają troszkę inaczej, ale też niestety wtedy trzeba je wykorzystać na jakieś sprawy do załatwienia.
Podsumowując u Nas wygląda ta relacja tak:
Tatuś przychodzi z pracy:
Mama: "Amelka, tatuś przyszedł"
Amelka biegnie szybko do schodów, gdzie jest barierka i wypatruje tatusia
Tata: Wchodzi zmęczonym krokiem po schodach i mówi: "Cześć córeczko"
Amelka na to z uśmiechem na twarzy bije BRAWO i gaworzy
Tatuś na codzień:
Mama: "Amelka co tatuś robi?"
Amelka: robi papa 
Tata: "No tak już nawet córeczka wie, że tatuś ma mało czasu dla niej i robi tylko papa, bo cały czas musi coś robić"

I tak to u Nas wygląda. Ale i tak bardzo się kochają!

piątek, 6 grudnia 2013

Mikołajki...


Dziś pierwsze Mikołajki Naszej córki, zawsze sobie wyobrażałam, że jak już będę mieć dziecko, będą one dla mnie bardziej wyjątkowe - i tak jest! Z niecierpliwością czeka się, aż dziecko wstanie, aby szybko pobiec do butów, chociaż jeszcze nie jest świadome tego, co się dzieje. Buty Amelki wczoraj wieczorem zostały postawione przy kominku, wyczyszczone (chociaż nie było co czyścić, bo Amelka jak narazie tylko nakłada buty dla dekoracji), a w nocy kiedy wszyscy domownicy spali Mikołaj wszedł przez komi i napełnił je do pełna ( dużo nie musiał wkładać, bo takie maleńkie buciki dużo w sobie nie pomieszczą, dlatego też postanowiłam postawić dwie pary :)), nie miał też daleko, bo buty stały zaraz przy kominku.

Ranek wyglądał zupełnie inaczej niż wszystkie Amelka  tak jakby przeczuwała co się święci. Spała wyjątkowo długo, a ja pierwszy raz nie mogłam doczekać się, aż moja córka wstanie. Czekałam z kamerą, aby uwiecznić ten moment i pokazać jej go w przyszłości, a także tacie, który musiał pojechać do pracy i ominęło go pierwsze rozpakowywanie bucików :)
I wkońcu słyszę, że woła mnie moja mała mikołajka, więc pobiegłam z kamerą przywitałam, przebrałam no i kiedy już była gotowa wystartowała w kierunku dużego pokoju, gdzie stały buciki przy kominku.
Zabrała się za rozpakowywanie i smakowanie  tego co jest w ich zawartości jak też i samych butów.
Muszę przyznać, że jak do tej pory to były najlepsze Mikołajki w moim życiu i Mikołaj sprawił mi prezent dając Nam taką kruszynkę, która każdego dnia daje Nam wiele powodów do radości.

A jak u Was?
Mikołaj zawitał w Wasze skromne progi?
Bo powiem szczerze, że ja już myślałam, że nie dotrze bo takie wiatry. Ale śniegu nasypało, więc sanie miały po czym pędzić:)

wtorek, 3 grudnia 2013

"Kąpiel w wannie to przygoda. W lewo, w prawo pryska woda..."

Kąpiel dziecka to nieodłączny element w pielęgnacji dziecka. Na początku to mój maż kąpał Amelkę ponieważ ja bardzo się bałam tego malutkiego ciała . Na początku nasza córeczka dzielnie znosiła kąpiele wodne, jednak po jakimś czasie jej się odwidziało i każda kąpiel była sygnalizowana płaczem, dlatego wszyscy sąsiedzi wiedzieli, że w naszym domu odbywa się rytuał kąpieli.  Później kiedy już Amelka była większa i potrafiła siedzieć, tatuś zachęcał córeczkę do chlapania, a dziś kiedy córka uderza łapką w wodę, piętkami chlapie na wszystkie strony padają następujące słowa "Amelka nie chlap. Tatuś bardzo dużo pracy włożył w położenie paneli." - Ah jak to fajnie brzmi, kiedy córka nie zważając na słowa taty chlapie jeszcze mocniej. Dzisiaj chciałabym się z Wami podzielić opinią na temat produktów, które są niezbędne podczas kąpieli noworodka i małego dziecka. 

Kiedy Nasza córeczka przyszła na świat byliśmy zieloni w dziedzinie pod tytułem "kosmetyki dla dzieci".

 Na pierwszy ogień poszedł płyn do kąpieli Oillan, z którego byliśmy bardzo zadowoleni i naprawdę jest świetnym zamiennikiem innych droższych. Ma w sobie dużo parafiny i po kąpieli nie trzeba było natłuszczać skóry dziecka oliwkami bo w zupełności wystarczyła kąpiel z jedną miarką tego płynu. Jest bardzo wydajny i przede wszystkim nie uczulał naszej córki. Poleciła Nam go położna i do dziś go sobie chwalimy, jednak ze względu na to, że córka jest starsza przeszliśmy na inne kosmetyki do kąpieli.
Drugim płynem, który zagościł w kosmetyczce Naszej Księżniczki był płyn do kąpieli firmy Ziajii o niebanalnej nazwie Ziajka, z którego również byliśmy zadowoleni, jednak w porównaniu do poprzedniego płynu zawierał mniej parafiny, co dało się wyczuć po skórze córeczki, a także podczas kąpieli. Co go odróżniało od poprzedniego płynu, a no właśnie zapach, ponieważ wcześniejsza emulsja była bezzapachowa, to Ziajka tego zapachu miała wystarczająco, jednak nie jest to minusem, a wręcz plusem. 
Dzisiaj jesteśmy posiadaczami dwóch płynów, jednej firmy Nivea, a mianowicie Łagodzący żel do mycia ciała i włosów, Łagodny szampon i płyn do kąpieli 2 w 1. Oba te płyny są bardzo delikatne, jednak po pierwszym (białym), umyte włoski są strasznie tłuste, dlatego do tej czynności używamy niebieskiego, który świetnie się sprawdza jako szampon, a także płyn, gdyż fajnie się pieni i Amelka ma dużo radości przy tym. Biały mógłby się sprawdzić przy małych dzieciach, kiedy nie mają jeszcze zbyt dużo włosów (tzn. są prawie łyse) a także piana w kąpieli nie gra dużej roli. Świetnie nawilżają i delikatnie pachną - więc podsumowując jesteśmy zadowoleni z naszych wspólnych wyborów. 

piątek, 29 listopada 2013

Uciekająca Panna Amelia...

Kiedy idę z zamiarem przebrania mojej córki wiem, że czeka mnie nie lada wyzwanie. 
Dlatego bardzo często kiedy mąż jest w domu, wykorzystuje tę sytuację i zostawiam ich samych, ale przed zabraniem się do zrobienia czegoś innego oznajmiam szczęśliwemu tatusiowi, strojącemu różne minki do córki, że trzeba przebrać Amelkę. A on na to " To ja muszę rozpalić w piecu, więc Ty to zrób. Napewno zrobisz to szybciej niż ja".
 No szybciej to napewno to zrobię, bo znam naszą córkę na wylot i wiem, że kiedy tylko przechodzi się do czynności zmieniania pieluszki, kiedy tylko moja córka ma goły tyłeczek czuje się wolno to chce skorzystać z tej wolności na dłużej uciekając gdzie się da. Czasami te jej ucieczki są bardzo niebezpieczne, bo w ostatniej chwili łapię ją, kiedy ta rozpędzona, nie rozumie, że tam już jest koniec łózka. A jeszcze niedawno podczas przebierania leżała taka grzeczna i tylko czekała, aż zostanie nałożona nowa pieluszka. Tylko wtedy był problem z tym, że po jej przebraniu, osoba przebierająca też musiała się przebrać.
Czas ucieka bardzo szybko i czasami nie zdążymy docenić tego co mamy.
Pamiętam jak dziś narzekałam, że moja córka jeszcze nie siedzi, że cały czas płacze, ze domaga się piersi, a dziś niedość, że siada. to jeszcze staje przy meblach, a największą frajdę sprawia jej uciekanie. Mam tylko nadzieję, że ta czynność nie pozostanie jej na długo, bo nie chciałabym mieć w domu uciekającej nastolatki. 
Czasami chociaż na chwilę chciałabym zatrzymać ten czas, który ucieka jeszcze szybciej niż moja córka, ale się nie da niestety.

Dlatego doceniajmy każdą chwilę, nawet taką kiedy jesteśmy umazane w kupie naszego dziecka (nie chciałam pisać gównie, bo tak brzydko brzmi:) ), kiedy dziecku się ulało na naszą nową bluzkę, kiedy z powodu kolek mamy nieprzespane noce i worki pod oczami, kiedy cały dzień polega na karmieniu piersią i zawsze wtedy kiedy myślimy sobie w głębi serca że mamy dość.
Bo czas ucieka - tak jak Amelka podczas przebierania i nie da się go zatrzymać, tak jak Jej.

wtorek, 26 listopada 2013

Zatrzymane kadry z życia w albumie.

Wiele razy powtarzałam sobie, że muszę wziąć się w garść, usiąść przy laptopie i wybrać zdjęcia, które warto wywołać i włożyć do albumu.
 Dziś już prawie 7 lat minęło od moich ostatnich wywołanych fotografii, które zagościły w naszych albumach. A przez ten czas trochę się w naszym życiu wydarzyło. Takie wydarzenia jak zaręczyny, ślub, narodziny Naszej córeczki, Chrzest i wiele innych okazji już za Nami, a ja dalej zbieram swój ciężki tyłek do tego, aby zatrzymane kadry z Naszego życia były w formie papierowej i zajęły miejce w albumach, a te zaś na regale.
Ostatnio była u Nas stara znajoma, która chciała zobaczyć zdjęcia, na co ja jej powiedziałam, że niestety mamy zepsutego laptopa. Na co ona ze zdziwieniem, to nie macie albumów. No właśnie rzecz w tym, że zawsze te wybieranie zdjęć do rodzinnej kroniki odkładałam na później i tak dzisiaj jestem siedem lat do tyłu.  Kiedyś kiedy były aparaty na zwyczajną klisze nie było tego problemu. Trzeba było za pierwszym razem ładnie zapozować, bo nie było kilku ujęć w jednej chwili. Dawało się kliszę do fotografa i zdjęcia były odrazu wywołane. A teraz z karty przezucamy na laptopa i tak sobie one tam są. Tylko gdzie ten klimat przerzucania stron z zdjęciami, oczekiwania na to aż zobaczymy jak wyszliśmy na fotografii z wakacji.
Teraz kiedy jest Amelka wiem, że muszę się  wkońcu za to zabrać, żeby miała co oglądać, bo nie oszukujmy się pamięć komputera nie jest wieczna, dlatego wolę mieć wszystko na papierze.
Tak jakoś zebrało mnie na wspomnienia. Bo nie wiem jak u Was, ale zawsze wspólne oglądanie albumów nadawało charakter spotkaniu. Owszem dzisiaj możemy zrobić prezentację z podkładem muzycznym, ale moim zdaniem to nie jest już to samo.   

piątek, 22 listopada 2013

"Konkurs Kuby. Był sobie smoczek..."

 
Uwielbiamy firmę LOVI, a teraz każdy z Was może wziąć udział w konkursie TU i wygrać wspaniałe smoczki z kolekcji retro, które są przecudowne :)

czwartek, 21 listopada 2013

Tor przeszkód

Bardzo często kiedy mam iść do sklepu z moją córką trafia mnie poprostu szlag!
A dlaczego?
Nie dlatego, że moja córka jest marudna, czy też jakieś inne powody związane z jej osobą,
ale fakt, że wiele sklepów urozmaica zakupy osobom z wózkami. 
Bardzo często zdarza się, że poprostu nie mogę przejechać pomiędzy półkami ponieważ ktoś postawił sobie wózek sklepowy z promocjami, albo na kratkę od piwa położył dzisiejszą prasę.
A najlepsze są spojrzenia ekspedientek w moim kierunku kiedy coś im przesuwam...
 tylko ja się pytam po jaką cholerę to tam stoi?
 Jeszcze nie zdarzyło się tak, abym poszła do osiedlowego sklepu i nie wyszła z niego umęczona, tak jakbym była tam na etacie rozkładania towaru. 
Czuję się podczas robienia zakupów tak jak na sali gimnastycznej, podczas zajęć wf-u, a moje lata szkolne już jakiś czas temu minęły.

poniedziałek, 18 listopada 2013

Paczuszka od LOVI

Co cieszy moje dziecko najbardziej?
Prezenty!
A jeszcze bardziej to, że może je sama rozpakowywać. 
Ostatnio do drzwi zapukał kurier z paczką zaadresowaną do mnie, 
ale jej zawartość była dla Amelki,
tak więc jak tylko moja Klamerka się obudziła
przeszła w czynne rozpakowywanie zawartości pudełka. 
Recenzja na temat produktów otrzymanych, 
już wkrótce:)

Odkurzacz nowej generacji

Znacie to uczucie, kiedy sadzacie dziecko na podłodze i po jakimś czasie następuje przerażająca cisza?
Taka cisza kiedy zastanawiasz się dlaczego jest tak cicho?
Kiedy do głowy przychodzą Ci różne scenariusze? (Swoją drogą powstałby z nich niezły dramat)
Ohh, tak!
Ja i mój mąż znamy to uczucie...
A kiedy się odwracam żeby zobaczyć co robi moja córka...
To widzę, jak w swoich paluszkach trzyma malutki okruszek. 
A z jaką gracją i starannością podnosi go z podłogi, 
później jej palce przechodzą w role pęsety aby obejrzeć swoją zdobycz, a  następnie wciągnąć go w swój drobny otwór gębowy...
Gdyby nie to, że zabieram jej go przed wykonaniem ostatniej czynności, 
Amelka by była najedzona po obejściu całego mieszkania w roli odkurzacza.
Tak więc zgodnie stwierdziliśmy z mężem, że Nasz prywatny odkurzacz  
jest bezcenny, dokładny i najpiękniejszy na świecie.
Szkoda tylko, że wzbudza w Nas tyle strachu, 
kiedy sam przechodzi na aktywny program odkurzania. 


piątek, 15 listopada 2013

"Wielka księga cipek"

Tak, Tak, dobrze czytacie tytuł mojego posta. Jest to tytuł jednej z książek, które mają wprowadzić młodego człowieka w seksualny świat. I co jeszcze?  A no właśnie jest seria tych książek... Jesteście ciekawi tytułów? A więc do tej o której mowa w tytule dochodzą: "Wielka księga siusiaków",  "Mała książka o kupie" - ta książka jest już innego autora. 
Dowiedziałam się o tych książkach od mojej mamy, która zaś usłyszała o nich od zbulwersowanej Pani na jednym ze spotkań z osobami od edukacji. Powiem szczerze że z czystej ciekawości zapoznałabym się z tymi książkami, jednak chyba na dzień dzisiejszy wolę sama wytłumaczyć swojej córce w przyszłości jak to jest z tym światem cipek i siusiaków...
A Wy co o tym myślicie? Jak działają ilustracje z książki, które możemy znaleźć w wyszukiwarce google...

czwartek, 14 listopada 2013

Napaliłam się...

Post napisany 12.11.2013
Oj już dawno nie byłam taka napalona, no chyba, że na widok seksownej pupy mojego męża w obciskających bokserkach, ale do rzeczy – wczoraj nie mogłam zasnąć ponieważ popłynęłam z marzeniami i rozmyślałam nad żywotem mojego bloga. Ah co to była za noc. Podziwiałam blogi innych jak narazie kobiet, które mnie urzekły, a także wzbudziły we mnie zazdrość ( ale pozytywną) i chciałabym tak jak one mieć ten mały kącik swoich, naszych zapisków, ale jeszcze wiele się muszę nauczyć… Co dziwne nigdy nie lubiłam polskiego i pisania różnego typu wypracowań, bardziej wolałam przedmioty ścisłe, a tu proszę dzisiaj mam początkującego bloga (chyba czuje się teraz jak takie dziecko, które jeszcze nie potrafi przekręcić się z brzucha na plecy, a przed sobą ma jeszcze wiele do zdobycia). Zobaczymy co czas przyniesie i jakie będą tego efekty.
Dzisiaj Nasza córka (chociaż czasami się zastanawiam czy to nie chłopak w ciele dziewczynki) kończy 9 miesięcy. Fajna liczba bo kojarzy mi się z jej 9 miesiącami w brzuszku. A tu proszę w sumie już 18 miesięcy jesteśmy tak blisko ( w przebywaniu z sobą osiągnęliśmy liczbę pełnoletności), a z dnia na dzień stajemy się sobie coraz bardziej bliscy, chociaż zastanawiam się czy można bardziej, a każdego dnia okazuje się, że potrafię kochać jeszcze bardziej niż wczoraj.  Wspaniałe uczucie i co najważniejsze wiem że jutro będzie go w moim sercu jeszcze więcej niż dzisiaj.

Jak ten czas leci… Jeszcze niedawno byłam niedoświadczoną mamą. Co tam mamą, jeszcze niedawno byłam początkującą żoną – a to dopiero jest wyzwanie.Dzisiaj już mogę powiedzieć, że czuję się w tych zawodach bardzo dobrze i co rusz uczę się czegoś nowego. Amelka mimo tego, że ma 9 miesięcy już wiele potrafi – raczkuje, gaworzy, tańczy, potrafi już wykorzystać nasze dobre serce (nawet nie wiedziałam, że takie mam), a co najważniejsze wie kiedy trzeba zamknąć imprezę i robi gościom „papa” :) Jest poprostu jedyna w swoim rodzaju. No i najważniejsze jest posiadaczką szczęśliwej siódemki i czasami mam wrażenie, że już na własnej skórze przekonuję się jak to by było grać rolę ofiary w filmie „Szczęki”. Tak, Tak, moja córka ma 7 zębów, które wykorzystuje podczas posiłków, a także podczas zabaw. Ma za sobą również tytuł Małej Księżniczki (3 miejsce) Warmii i Mazur. Tak tak Księżniczki, nie Księcia, chociaż jak pisałam zachowuje się czasami jak chłopak.

Kilka słów w roli wstępu

Dlaczego klamerkowy?!
Ponieważ mój ukochany mąż często do swojej córeczki zwraca się „klamerko”, zamiast Amelko i tak myśląc o blogu właśnie taka nazwa naszła mi do głowy.
Czemu postanowiłam dokumentować swoje zapiski?!
Żeby w sieci pozostał po nas ślad. Nie korzystamy z portali społecznościowych, a blog może być odmienną formą dzielenia się tym co nasze i co warto zapamiętać.
Co tu znajdziecie?
Zapiski z naszego życia, nasze pomysły (jeśli takowe rozświetlą nasze umysły), opinie na temat tego co używamy na codzień i nie tylko, a także wiele innych ciekawych i mniej ciekawych wątków…
Mam nadzieje, że po pierwszym wpisie pojawi się kolejny a za nim w ślad pójdą następne. Trzymam za siebie kciuki i ten kto przeczyta mój wpis, niech też trzyma za nas kciuki, a nóż widelec powstanie z tego coś ciekawego i wyjątkowego.
Wygląd bloga będzie się zmieniać, bo jak narazie muszę odnaleźć się w tych wszystkich ustawieniach, a wiadomo że przy 9 miesięcznym dziecku, które zaczyna raczkować nie będzie to takie proste.